|
• HISTORIA
W SŁUŻBIE BOGU I OJCZYŹNIE... // Rafał S. Lewandowski Historia Ochotniczej Straży Pożarnej w Radzyminie od początków, aż do dziś
(w oparciu o publikację autorstwa Jerzego Lewickiego "Rycerze Św. Floriana", wyd. TPR, 1992r.)
(Z Instruktarza ks. Eleonory Czartoryskiej, XVIII - wiecznej właścicielki dóbr radzymińskich)
(...) Mieszkańcy w mieście kolejno począwszy od św. Michała aż do końca maja, w nocy straż ogniową czynić będą, wołając: "Ostrożnie z ogniem" i ostrzegając, aby ognie pogaszone były. Można też i grzechotkę mieć na to i nieostrożnych albo późno palących, ostrzegać. Wartownik powinien donieść Dworowi lub Burmistrzowi o tych, którzyby należytej ostrożności nie przestrzegali, a których Burmistrz (...) karać będzie.
Dwór na takowy porządek obiecuje wymurować skład na rzeczy mieszczan do ognia służące, dopomoże też (...) sporządzeniu bosaków, kilku ludziom każe kadzie do wody przysposobić ku ratunkowi od ognia.(...)
Powyższy zapis dowodzi, iż tradycje obrony przeciwpożarowej w Radzyminie, sięgają jeszcze staropolskich czasów, gdy naszym krajem władał ostatni król Stanisław August Poniatowski, a dziedziczką miasta była jego wujenka Eleonora, księżna Czartoryska. Wówczas strażakami z obowiązku byli wszyscy mieszkańcy Radzymina. Ochotnicy, którzy zechcieliby ich wyręczyć pojawili się znacznie pózniej. A dokładnie w 1902 roku.
GDY IDEA STAWAŁA SIĘ INSTYTUCJĄ... (1902 - 1914) Pierwsza Ochotnicza Straż Pożarna została założona w 1830r. w Kaliszu, następna zaś, w Łęczycy w roku 1877. W Radzyminie, pierwsze zebranie organizacyjne Ochotniczej Straży Pożarnej, odbyło się jesienią 1902 roku, z inicjatywy społecznika i przedsiębiorcy Juliana Frydrychewicza.
Wtedy też, licznie przybyli mieszkańcy zadeklarowali swoje przystąpienie do formującej się straży, aby starosta oraz burmistrz miasta Stefan Kęszycki mogli jak najszybciej wypisać stosowne pozwolenia. Gdy tak się stało, walne zebranie mieszkańców uchwaliło statut, wybrało Zarząd, oraz powzięło uchwałę zobowiązującą wszystkich mieszczan, do wpłacania przez trzy lata składek rocznych w wysokości trzech rubli na potrzeby straży.
Trzeba przyznać, że z tego zobowiązania radzyminiacy wywiązali się niezwykle sumiennie. Co zamożniejsi prześcigali się nawet w tym, kto da więcej! I tak, kiedy właściciel browaru Zelman wpłacił 200 rubli, starosta wpłacił 300. Gdy o zakładzie dowiedział się rabin, to wysupłał 200 rubli, żeby być lepszym od proboszcza ks. Teofila Kozłowskiego, który dał "tylko" 150 rubli.
Zważywszy, że radzymińska straż organizowała się od zera, rywalizacja ta była niezwykle pożądanym...
CZASY SIKAWKI I DZWONKA Z KOGUTKIEM... Na początek, że składek i darowizn udało się zakupić konny wóz strażacki, 6 beczek na dwukołowych wózkach, trzy sikawki, 50 toporów i 30 hełmów. Na stroje już nie starczyło. Zważywszy jednak, iż samo należenie do straży było już swego rodzaju zaszczytem, każdy ze strażaków godził się na własną rękę kupić dla siebie mundur. Z kolei, samorząd miasta przeznaczył na potrzeby jednostki drewnianą szopę w rynku, która wcześniej służyła jako magazyn na narzędzia i sprzęt dla służby porządkowej miasta.
Godne odnotowania, że już na samym początku radzymińska straż liczyła aż 60 ochotników, których podzielono na trzy oddziały: Oddział toporników pod komendą Karola Cieślika, Oddział wodników pod komendą Jana Wizego, oraz Oddział ochrony pod komendą Jana Wierczyńskiego. Ćwiczenia bojowe strażaków odbywały się na rynku, w każdą niedzielę od godz. 6 - 10 rano. Pomimo tak wczesnej pory, za każdym razem obserwowało je wielu mieszkańców (szczególnie dzieci, wśród których zapanowała moda na zabawę w straż pożarną).
Swego rodzaju ciekawostką był ówczesny system alarmowy. Na wieść o wybuchu pożaru najpierw dawano sygnał dzwonem kościelnym. Następnie, specjalni łącznicy - sygnaliści dawali alarm...
PIERWSZY SZTANDAR, REMIZA I ORKIESTRA DĘTA... W 1904 roku, społeczeństwo Radzymina ufundowało dla strażaków sztandar. Ceremonia jego przekazania stała się świętem całego miasta. Na uroczystość przybyły jednostki straży pożarnej z Warszawy, Pułtuska, Grodziska Mazowieckiego, Mińska Mazowieckiego, Stanisławowa i Serocka.
Zorganizowano strażacką defiladę, którą osobiście przyjął zastępca gubernatora w otoczeniu całej świty carskich urzędników.
Tego dnia, po raz pierwszy publicznie wystąpiła orkiestra dęta radzymińskiej straży pożarnej, licząca 24 członków. Założyli ją Czesław Pawłowski i kapelmistrz Gołębiowski, którzy do swego pomysłu przekonali pozostałych strażaków i namówili ich do zakupu instrumentów. W niedługim czasie, strażacka orkiestra stała się chlubą Radzymina. Koncertowała w Warszawie i na terenie całego ówczesnego powiatu radzymińskiego (m.in. w Wołominie, Jadowie i Tłuszczu). Jednakże jej największe sukcesy miały dopiero nadejść.
Po pięciu latach od założenia, Ochotnicza Straż Pożarna w Radzyminie mogła też poszczycić się pierwszą remizą. Duża, drewniana strażnica oddana została do użytku właśnie w 1907 roku.
W WALCE O NIEPODLEGŁOŚĆ... (1914 - 1920) Tuż przed wybuchem I Wojny Światowej, pod płaszczykiem straży pożarnej w Radzyminie rozwijały swą działalność polskie organizacje polityczne i narodowowyzwoleńcze. Rosnące nadzieje na odzyskanie przez Polskę niepodległości sprawiły, iż ćwiczenia strażackie miały nierzadko charakter wojskowy.
Trzeba przyznać, iż wybuch I wojny światowej zahamował pomyślny rozwój straży w Radzyminie. Istniała ona dalej, ale nie miała już żadnych możliwości na zdobycie koniecznych funduszy. Część sprzętu pożarniczego zagarnęli Niemcy. Cztery lata wojny rozproszyły również wielu strażaków po całym świecie. Część z nich powołano do wojska, część wyprowadziła się na wieś, ponieważ w mieście zapanował głód. Jednakże Ci, którzy pozostali zapisali jedną z najpiękniejszych kart w dziejach swej jednostki.
|
|
|